Andrzej Wolfarth portretuje Chevroleta Impalę 1962
Teraz zapraszam na kulisy filmu pod tytułem "Pulpa Fikcji" kręconego przez jednego z najznamienitszych reżyserów fikcji, Andrzeja Wolfartha. Może Wam mówi coś to nazwisko? :P
Na razie jedna scena.
Klaps.
Rzecz się dzieje w fabryce w Detroit w 1961 roku. Z taśmy montażowej zjeżdża właśnie nowiutka Impala, rocznik 1962, w czarnym kolorze. Dwóch robotników podchodzi do wspaniałej maszyny.
Jeden z nich (gra go Harvey Keitel) głaszcze jej karoserię, drugi się przygląda i odzywa się:
- Ciekawe, dokąd ta Impala pójdzie?
Harvey wpada w trans i składa ręce. Zamyka oczy, dygocze i mówi:
- Przyszłość... Widzę.... widzę... taksówkę.
Klaps.
Chevrolety zwane w Polsce przewrotnie demokratkami powoziły długo zady partyjnych dygnitarzy w latach 50-tych i 60-tych. Pokazana tu Impala należała do jakiejś szychy z komitetu wojewódzkiego, później odkupił ją taksówkarz, który nią jeździł aż do 1978 roku. Osobiście pamiętam to auto, widziałem je w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, jak skręcała z ul. Łobzowskiej w ul. Szlak. Potem zapomniałem o tym.
Impala powędrowała najpierw w okolice Krakowa i zmieniła w latach 80-tych właściciela. Następnym właścicielem był inny pasjonat amerykańców, który odsprzedał ją potem innemu napalonemu maniakowi samochodów made in USA. Gość mi później powiedział, że auto było kiedyś taksówką, wtedy sobie przypomniałem scenę z ul. Łobzowskiej.
Impala stała jakiś czas koło warsztatu w Nowej Hucie, a potem zniknęła. Odnalazłem ją dwa lata później w podkrakowskiej wsi. Gość rozebrał wóz do cna, ale zachował sobie części i podzespoły mechaniczne, reszta poszła na złom. Niniejsze fotki dokumentują ostatnie chwile tego Chevroleta.