Andrzej Wolfarth portretuje De Soto Firesweep 1958
Na to auto trafiłem z ogłoszenia. Ukazywał się wówczas nieistniejący już tygodnik ogłoszeniowy "Auto-Praca-Biznes", czy podobnie. Był tam dział "Oldtimer" i czasami można było trafić na jakieś rodzynki.
W ogłoszeniu było napisane, że model jest z 1961 roku, bardzo się zdziwiłem, bo to końcowy model tej firmy. Od razu tam zadzwoniłem, gość wyjaśnił, że to pomyłka w druku i że 1958 rok i że pośredniczy w sprzedaży takiego cacka i przysłał mi później fotosy tego wozu.
Chodziłem bardzo naelektryzowany widokiem tych zdjęć, :) bo po pierwsze De Soto, po drugie 1958 rok! :)
Pokazałem te skarby mojemu przyjacielowi. Akurat moi rodzice wyjechali gdzieś w Polskę, więc bez problemu pożyczyłem wózek i w drogę. Samochód stał w podgliwickiej wsi, a wóz pokazał nam gość z ogłoszenia.
Nie za wiele można było zobaczyć, zdjęcia są wszak niemymi świadkami. O ile pamiętam, De Soto stało w baraku od siedmiu lat, właściciel w 1990 roku miał stłuczkę i przestał nim jeździć. Widzieliśmy to cacko tuż przed Wielką Powodzią w 1997 roku.
De Soto widziałem potem jeszcze raz, wówczas z moim szwagrem Marcinem, w grudniu 1998 roku lub styczniu 1999 roku. Był wówczas w gorszym stanie, na dachu leżakowały sobie worki z cementem, i wóz nie miał przodu. Później mój znajomy z Zabrza chciał sprawdzić ten wóz i już go nie zobaczył, bo De Soto gdzieś wyparowało. To było w czasie, kiedy miałem już stronę (na Republice) - 2001 rok.
Później, na podstawie złożonych kilku zdjęć zrobiłem grafikę tego przepięknego skrzydlatego kolosa.