Darek Gaweł portretuje Plymoutha Barracudę 1968 w Szwecji
Ja po prostu będąc wtedy w Szwecji z kasą w kieszeni (za Elky) byłem strasznie najarany i chciałem kupić coś.
Więc jeździłem po ogłoszeniach i codziennie podniecałem się czymś innym. Jedną z tych podniet była owa Barracuda.
No niech będzie, że śliczna ale władować w nią trzeba lekko 10-15 tys zł, aby była podobna do "ludzi".
Przede wszystkim poniszczone wszystkie ważne detale jak znaczki, emblematy, elementy deski rozdzielczej, zderzaki pogięte, szyby porysowane - czyli bardzo drogie rzeczy.
Rozklekotana przekładnia kierownicy, mokry i ledwo dyszacy silnik, powiązane drutami wydechy to tylko wierzchołek góry lodowej, a co jeszcze się kryło, kto wie?..
A że Barracuda do tanich nie należy, to i części też kosztowałyby kupę forsy a efekt niepewny.
Zdjęcia pokazują ją jako całkiem fajne autko, ale to tylko pozór.
Dlatego nie można nigdy decydować się na zakup auta tylko na podstawie zdjęć. Nawet najgorszy szrot będzie lśnił jak nówka...